Piraci z Karaibów

St.Maarten – 2016

Obiektywnie muszę przyznać, że życie wiodę raczej przewidywalne. Dom, praca, czasami jakaś integracja z kolektywem. Auto zżera rdza, ulubione jeansy przetarte, generalnie nie ma się czym chwalić. W całym tym życiowym terminowaniu mam jednak pewną pasje, dla której zawsze byłem w stanie poświęcić wiele.

Wsiąść w samolot i polecieć na drugi koniec świata nigdy nie stanowiło dla mnie większego problemu. Nawet zorganizowanie środków na ten czy inny transatlantycki wyjazd przychodziło mi zdecydowanie łatwiej niż zakup nowego żelazka. Różnica jest jednak taka, że to przykładowe żelazko było zazwyczaj końcem potrzeb żony. Po nich były już tylko zachcianki dziecka. Natomiast marzenia taty, jakie by one nie były, zawsze musiały przejść krętą drogę do spełnienia.

St. Maarten to niewielka karaibska wyspa wchodząca w skład Archipelagu Małych Antyli. Jej nazwa pochodzi od patrona podróżników, Świętego Marcina z Tours w którego dniu, tj 11 listopada 1493 roku, została odkryta przez Krzysztofa Kolumba. Obecnie, podzielona między Holandię i Francję, stanowi najmniejszą na świecie zamieszkaną wyspę posiadającą wewnętrzną granicę państwową.

Wyspa Świętego Marcina to przede wszystkim bardzo popularny kurort wypoczynkowy. Największą jego klientelę stanowią Amerykanie, Francuzi oraz Holendrzy i to właśnie w holenderskiej części znaleźć można najwięcej miejsc noclegowych. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż to właśnie w tej części znajduje się zarówno port morski jak i jedno z najbardziej wyjątkowych lotnisk na świecie.

Początki Princess Juliana International Airport (SXM) sięgają 1942 roku kiedy to służyło jako lądowisko wojskowe. Nazwa lotniska wywodzi się od księżniczki Juliany, późniejszej królowej Holandii, która wylądowała na nim w 1944 roku. Kilkukrotnie przebudowywane, dziś stanowi główny węzeł komunikacyjny archipelagu, a z racji swojej wyjątkowej lokalizacji, mekkę dla entuzjastów lotnictwa z całego świata.

Nie wiem czy uda mi się jeszcze kiedyś ponownie odwiedzić St.Maarten. Chciałbym wierzyć, że nie wszystko stracone, jednak gdybym miał się z tym nie wyrobić to trudno. Swoje już zobaczyłem, a dzięki zdjęciom pewnych przygód nie zapomnę nigdy.